Bartek:
Czas leciał i z dnia na dzień każdy przyzwyczajał się do nowej sytuacji. Występ w lidze światowej okazał się totalną katastrofą. W porównaniu z poprzednim rokiem przegraliśmy już w prologu. Porażkę tą staramy się wybić z głowy i skupić się na Olimpiadzie. Jednak jak mamy to zrobić skoro każdy ma tyle spraw na głowie. Zbyszek martwi się o coraz silniejszy ból pleców, o coraz rzadsze i krótsze rozmowy z Klarą, o to że jej pierścionek zaręczynowy został w ich Bełchatowskim mieszkaniu podczas gdy jego właścicielka przechadza się po włoskiej promenadzie, o niedany występ reprezentacji na Lidze Światowej i o występ na Igrzyskach. Misiek martwi się Zuzą, jej spotkaniami z Bąkiewiczem, tym że coraz lepiej się dogadują w sprawie Oliwki. Martwi się że Oliwia przestanie już go kochać a w jej ślady pójdzie i jej mama, martwi się także swoja mamą, która coraz gorzej znosi chemoterapie, a także jego brakiem formy w tym sezonie i tym, że odbija się to na całek kadrze. Ja natomiast nie śpię po nocach obsesyjnie myśląc o Amelii. O tym jak bardzo się zmieniła, o tym jak bardzo za nią tęsknię i o tym jak mój plan odzyskania jej zmienił się w totalną klapę. Miałem być obojętny, miałem pokazać jej że się poddaje i żyłem nadzieją, że do mnie wróci. Tymczasem każda noc spędzam patrząc na jej zdjęcia w telefonie i czekam na to aż zadzwoni. Każdej nocy, bez skutku. Myślałam, że skoro ona nie chcę abym się starał, najlepszym rozwiązaniem będzie pokazanie jej że tak jest. Nie dzwonić, nie pisać, czekać, aż to ona zatęskni. Bez skutecznie.
Od dwóch miesięcy nie słyszałem jej ciepłego głosu, nie czułem jej zapachu, nie spojrzałem w jej piękne oczy. Co u niej słychać wiem tylko od Zbyszka czy Miśka, który wyłapali pojedyncze epizody podczas rozmów z Klarą i Zuzą. Podobno stanęła na nogi. Znów zaczęła wychodzić z domu, wróciła na studia i poważnie zajęła się pisaniem pracy magisterskiej. Dużo czasu spędza w bibliotece ze znajomymi z roku i Zuza twierdzi, że znów zaczęła się szczerze uśmiechać. Wiem, że samolubnie to zabrzmi, ale czuję się z tego powodu przygnębiony. Znaczy to, że o mnie zapomina. Zapomina o tym co mieliśmy, o tym co chcieliśmy zbudować. Odcina się od tego bo ja pierwszy to zrobiłem, zdradzając ją.
Jest godzina 04:30. Siedzę w samochodzie na stacji paliw i patrze na miasto. Zostało mi jeszcze 100 kilometrów by dostać się do Nysy. Sos z hot-doga kapie mi na tapicerkę i czuje jak cały samochód śmierdzi czosnkiem. Telefon leży na siedzeniu obok, podświetlony tak abym mógł patrzeć na uśmiechniętą twarz kobiety którą kocham. Po drodze gdy wchodziłem do sklepu monopolowego, by kupić sobie jakiegoś taniego Energy drinka, musiałem zwalczyć w sobie pokusę sięgnięcia po małe piwko. Miałem wielka ochotę napić się, zapomnieć i jechać przed siebie. Powstrzymała mnie tylko myśl o tym co by na to powiedziała Amelia.
Cichy dźwięk telefonu oderwał mnie od ponownych myśli na jazdą po pijaku. Spojrzałem na niego nie chcą na początku odbierać. Lecz gdy zobaczyłem kto dzwoni podniosłem go, przejechałem palcem po ekranie i odebrałem.
- Halo?
Od dwóch miesięcy nie słyszałem jej ciepłego głosu, nie czułem jej zapachu, nie spojrzałem w jej piękne oczy. Co u niej słychać wiem tylko od Zbyszka czy Miśka, który wyłapali pojedyncze epizody podczas rozmów z Klarą i Zuzą. Podobno stanęła na nogi. Znów zaczęła wychodzić z domu, wróciła na studia i poważnie zajęła się pisaniem pracy magisterskiej. Dużo czasu spędza w bibliotece ze znajomymi z roku i Zuza twierdzi, że znów zaczęła się szczerze uśmiechać. Wiem, że samolubnie to zabrzmi, ale czuję się z tego powodu przygnębiony. Znaczy to, że o mnie zapomina. Zapomina o tym co mieliśmy, o tym co chcieliśmy zbudować. Odcina się od tego bo ja pierwszy to zrobiłem, zdradzając ją.
Jest godzina 04:30. Siedzę w samochodzie na stacji paliw i patrze na miasto. Zostało mi jeszcze 100 kilometrów by dostać się do Nysy. Sos z hot-doga kapie mi na tapicerkę i czuje jak cały samochód śmierdzi czosnkiem. Telefon leży na siedzeniu obok, podświetlony tak abym mógł patrzeć na uśmiechniętą twarz kobiety którą kocham. Po drodze gdy wchodziłem do sklepu monopolowego, by kupić sobie jakiegoś taniego Energy drinka, musiałem zwalczyć w sobie pokusę sięgnięcia po małe piwko. Miałem wielka ochotę napić się, zapomnieć i jechać przed siebie. Powstrzymała mnie tylko myśl o tym co by na to powiedziała Amelia.
Cichy dźwięk telefonu oderwał mnie od ponownych myśli na jazdą po pijaku. Spojrzałem na niego nie chcą na początku odbierać. Lecz gdy zobaczyłem kto dzwoni podniosłem go, przejechałem palcem po ekranie i odebrałem.
- Halo?
Zbyszek:
Opustoszałe mieszkanie, cisza i smród opuszczonego mieszkania. Tyle zastałem po powrocie do Bełchatowa. Właściwie to nie wiem co ja tutaj robię. Mogłem pojechać na te kilka dni do Warszawy i spędzić je z rodzicami. Chyba chciałem przekonać się na własnej skórze, że to co się wydarzyło nie jest totalną fikcją. I przekonałem się. Nie ma jej. Połowa jej ubrań zniknęła, lodówka świeci pustkami, nie czuć zapachu jej perfum. Jedyne co zastałem to zwiędnięte kwiaty i kurz na meblach. Nie wspominając oczywiście o pierścionku zaręczynowych wciśniętym w oszkloną szafę pomiędzy nasze zdjęcia. I ten krótki liścik " To tylko na chwilę. Kocham Cię! Klara."
Usiadłem na okurzonej kanapie trzymając w dłoniach liścik. Nie wierze, że tak to wszystko się potoczyło. Zostałem sam z pierścionkiem, który powinien teraz być na palcu Klary. A ona powinna być przy mnie, ze mną, a nie we Włoszech. Dlaczego mam wrażenie, że to tylko ja walczę o ten związek? Czy właśnie tak mam odkupić swoje winy z przeszłości? Nie wiem czy mam na to wystarczająco dużo sił.
Podnoszę się z miejsca i krążę przez chwile po pokoju. Może dać sobie spokój? Pozwolić jej odejść, może wtedy będę szczęśliwy? Ale czy to nie z nią, tak naprawdę poznałem co to jest szczęście? Czy to nie ona nauczyła mnie jak kochać, żyć i walczyć o to czego się pragnie? To ona pokazała mi dobro na tym świecie. Klara zrobiła ze mnie dobrego człowieka. A ja? Czy ja zrobiłem coś dla niej kiedykolwiek? Może to wszystko moja wina? Może nie umiałem jej uszczęśliwić, nie potrafiłem nauczyć jej kochać, żyć i walczyć o marzenia. Może tylko brałem sam nie dając nic?
Spojrzałem na zegarek. Czwarta trzydzieści nad ranem. Jakiś klub pewnie jeszcze będzie otwarty. Zdążę się napić i może poderwę jakąś dziewczynę. Może to pozwoli mi zapomnieć o złamanym sercu. Jednak czy zdrada Klary jest rozwiązaniem moich problemów, czy właśnie to jest odpowiedzią na moje modlitwy? Przykucnąłem na środku pokoju obejmując dłońmi głowę. Mam tam taki rozpierdol. Nie wiem co mam robić, nie wiem co czuję. Jednego dnia jestem w sanie rzucić wszystko i jechać do niej, lecz w następnej chwili wiem, że nie chcę porzucać swoich marzeń, swojego życia. Lubiłem tą naszą rutynę w Bełchatowie. Lubiłem wiedzieć, że mam dokąd wracać. Kto by pomyślał, że to Zbyszek Bartman będzie chciał się ustatkować i zostanie porzucony przez swoją dziewczynę.
Podniosłem się szybko kierując się do wyjścia. O nie! Nie jestem typem faceta, który płacze po kątach jak mała dziewczynka. Nie będę już więcej roztrząsał tej sprawy. Skoro ktoś mnie nie chcę nie będę właził komuś w dupę. Lubie się bawić i właśnie to teraz zamierzam robić. Bawić się.
Ubierałem drugiego buta gdy zadzwoniła telefon a na ekranie pojawiło się jej najpiękniejsze zdjęcie. Poczułem jak w moim brzuchu żołądek robi obrót o 180 stopni. Łapię telefon, odbieram i niepewnie przykładam do ucha.
- Halo? - wypowiadam te słowa pełen nadziei. Nadziei, że ta rozmowa naprawi wszystko.
Usiadłem na okurzonej kanapie trzymając w dłoniach liścik. Nie wierze, że tak to wszystko się potoczyło. Zostałem sam z pierścionkiem, który powinien teraz być na palcu Klary. A ona powinna być przy mnie, ze mną, a nie we Włoszech. Dlaczego mam wrażenie, że to tylko ja walczę o ten związek? Czy właśnie tak mam odkupić swoje winy z przeszłości? Nie wiem czy mam na to wystarczająco dużo sił.
Podnoszę się z miejsca i krążę przez chwile po pokoju. Może dać sobie spokój? Pozwolić jej odejść, może wtedy będę szczęśliwy? Ale czy to nie z nią, tak naprawdę poznałem co to jest szczęście? Czy to nie ona nauczyła mnie jak kochać, żyć i walczyć o to czego się pragnie? To ona pokazała mi dobro na tym świecie. Klara zrobiła ze mnie dobrego człowieka. A ja? Czy ja zrobiłem coś dla niej kiedykolwiek? Może to wszystko moja wina? Może nie umiałem jej uszczęśliwić, nie potrafiłem nauczyć jej kochać, żyć i walczyć o marzenia. Może tylko brałem sam nie dając nic?
Spojrzałem na zegarek. Czwarta trzydzieści nad ranem. Jakiś klub pewnie jeszcze będzie otwarty. Zdążę się napić i może poderwę jakąś dziewczynę. Może to pozwoli mi zapomnieć o złamanym sercu. Jednak czy zdrada Klary jest rozwiązaniem moich problemów, czy właśnie to jest odpowiedzią na moje modlitwy? Przykucnąłem na środku pokoju obejmując dłońmi głowę. Mam tam taki rozpierdol. Nie wiem co mam robić, nie wiem co czuję. Jednego dnia jestem w sanie rzucić wszystko i jechać do niej, lecz w następnej chwili wiem, że nie chcę porzucać swoich marzeń, swojego życia. Lubiłem tą naszą rutynę w Bełchatowie. Lubiłem wiedzieć, że mam dokąd wracać. Kto by pomyślał, że to Zbyszek Bartman będzie chciał się ustatkować i zostanie porzucony przez swoją dziewczynę.
Podniosłem się szybko kierując się do wyjścia. O nie! Nie jestem typem faceta, który płacze po kątach jak mała dziewczynka. Nie będę już więcej roztrząsał tej sprawy. Skoro ktoś mnie nie chcę nie będę właził komuś w dupę. Lubie się bawić i właśnie to teraz zamierzam robić. Bawić się.
Ubierałem drugiego buta gdy zadzwoniła telefon a na ekranie pojawiło się jej najpiękniejsze zdjęcie. Poczułem jak w moim brzuchu żołądek robi obrót o 180 stopni. Łapię telefon, odbieram i niepewnie przykładam do ucha.
- Halo? - wypowiadam te słowa pełen nadziei. Nadziei, że ta rozmowa naprawi wszystko.
Michał:
Wszystko działo się w zawrotnym tempie. Wszystko nie układało się tak jak powinno i sam już nie wiedziałem czego mam się spodziewać. To czego kiedyś byłem pewny, dziś budziło we mnie strach i wątpliwości. Zuza i Michał dogadują się ze sobą w sprawie Oliwki lepiej niż moglibyśmy się ego spodziewać. Bąkiewicz stał się częstym gościem w naszym domu i wyraźnie próbował dać mi do zrozumienia, że już tak zostanie. Był na każdą prośbę Zuzy, kiedy potrzebowała jego pomocy. W gruncie rzeczy cieszyło mnie to, że dziewczyna nie żyje już w kłamstwie i strachu. Lecz teraz to ja obawiałem się co z nami będzie.
Pierścionek zaręczynowy, który chciałem jej dać spoczywa nadal w najgłębszych zakamarkach mojej szafy i czeka na odpowiedni moment. Moment, który nie wiem kiedy nadejdzie. Rozmawialiśmy z Zuzą o tym jak będzie wyglądać nasze życie, lecz było to zanim pojawił się w nim Bąkiewicz. Teraz nie wiem czy chciałaby mnie poślubić i zbudować ze mną prawdziwą rodzinę. Nie wiem czy chce żebym był ojcem dla jej dziecka.
Jest środek nocy, a ja leże samotnie w łóżku czekając na Zuzę. Wybrała się na przejażdżkę samochodem by uspokoić Oliwię. Mała ostatnimi dniami nie chcę sapać, a Zuza jeździ samochodem po mieście by ją uspokoić. Robi to sama i za każdym razem gdy ja chcę ją zastąpić, zbywa mnie tym, że ja muszę być wypoczęty i nie mogę zarywać nocy.
Przekręcam się na drugi bok spoglądając na zegarek. 04:30. Zuza powinna już dawno wrócić. Pojechała jakąś godzinę temu. Sięgam ręką po telefon leżący na półce nocnej. Wybieram jej numer i dzwonie. Po kilku sygnałach zorientowałem się że jej telefon leży na kuchennym blacie, tak gdzie musiała go zostawić. Z frustrowany wróciłem z powrotem do łóżka i opadłem na ciepłą pościel.
Nie wiedzieć czemu tak nagle zachciało mi się płakać. Mi, dwudziestosiedmioletniemu mężczyźnie. Czułem ogarniająca mnie niemoc. Nie potrafiłem nic zrobić, nic powiedzieć co poprawiłoby tą chorą sytuacje. Po prostu czułam że mi się wymykają, że nie jesteśmy sobie już tak bliscy jak dawniej. Oddalamy się od siebie i zdaje się, że Zuz doskonale o tym wie. Lecz nie robi nic, by temu zapobiec. Może nie widać tego jeszcze tak bardzo, żeby zauważył to ktoś inny, ale ja widzę. Widzę, że nie patrzy na mnie tak jak patrzyła jeszcze kilka miesięcy temu. A w każdym "kocham cię" nie słychać uczucia w poszczególnej literze. Słowa te stały się zwykłą formułką, która trzeba wypowiedzieć. Nie jesteśmy już w sobie tak samo zakochani, tak samo oddani i nie do końca potrafię stwierdzić czyja to wina. Bąkiewicza, bo pojawił się w naszym życiu psując harmonię; czy moja, bo jestem tak przestraszony tym, że Zuza może odejść.
Jest środek nocy, a ja leże samotnie w łóżku czekając na Zuzę. Wybrała się na przejażdżkę samochodem by uspokoić Oliwię. Mała ostatnimi dniami nie chcę sapać, a Zuza jeździ samochodem po mieście by ją uspokoić. Robi to sama i za każdym razem gdy ja chcę ją zastąpić, zbywa mnie tym, że ja muszę być wypoczęty i nie mogę zarywać nocy.
Przekręcam się na drugi bok spoglądając na zegarek. 04:30. Zuza powinna już dawno wrócić. Pojechała jakąś godzinę temu. Sięgam ręką po telefon leżący na półce nocnej. Wybieram jej numer i dzwonie. Po kilku sygnałach zorientowałem się że jej telefon leży na kuchennym blacie, tak gdzie musiała go zostawić. Z frustrowany wróciłem z powrotem do łóżka i opadłem na ciepłą pościel.
Nie wiedzieć czemu tak nagle zachciało mi się płakać. Mi, dwudziestosiedmioletniemu mężczyźnie. Czułem ogarniająca mnie niemoc. Nie potrafiłem nic zrobić, nic powiedzieć co poprawiłoby tą chorą sytuacje. Po prostu czułam że mi się wymykają, że nie jesteśmy sobie już tak bliscy jak dawniej. Oddalamy się od siebie i zdaje się, że Zuz doskonale o tym wie. Lecz nie robi nic, by temu zapobiec. Może nie widać tego jeszcze tak bardzo, żeby zauważył to ktoś inny, ale ja widzę. Widzę, że nie patrzy na mnie tak jak patrzyła jeszcze kilka miesięcy temu. A w każdym "kocham cię" nie słychać uczucia w poszczególnej literze. Słowa te stały się zwykłą formułką, która trzeba wypowiedzieć. Nie jesteśmy już w sobie tak samo zakochani, tak samo oddani i nie do końca potrafię stwierdzić czyja to wina. Bąkiewicza, bo pojawił się w naszym życiu psując harmonię; czy moja, bo jestem tak przestraszony tym, że Zuza może odejść.
Wszyscy widzę nieszczęśliwi lub podejrzani. Bartek chciałby walczyć, amnie wie jak. Zbyszek chciałby Klary dla siebie, ale ona też chce sie rozwijać i robić karierę. Michała chyba zdradza dziweczyna. Wszyscy są na zakręcie i dla większości z nich najlepszym wyjściem byłoby rozpoczęcie nowego życia z innymi ludźmi - szczególnie dla Bartka i Zbyszka.
OdpowiedzUsuńDzisiaj mam taki podły nastrój,że zupełnie nie wiem,co mają oni robić... Ja najchętniej bym wszystko rzuciła w cholerę, i pewnie Bartek,Zbyszek,i Michał chcą zrobić to samo,ale to nie jest wyjście. To nie wyjaśnia żadnego problemu,nie poprawia sytuacji. Mam tylko nadzieję,że pewnego dnia, wszyscy spojrzą sobie w twarz,i powiedzą,że zrobili wszystko,by ich życie było szczęśliwe :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! :)
hej hej... kiedy następny rozdzialik??
OdpowiedzUsuń