niedziela, 28 kwietnia 2013

"Herbata już zawsze będzie zimna, a pobudka zbyt wczesna. Na dworze za zimno lub za gorąco, a w sercu zbyt pusto."

Po przeczytaniu rozdziału, przeczytajcie także posłowie. Taka moja mała prośba ;) A teraz miłego czytania. 


 Bartek:


 Nienawidzę siebie.
 Nienawidzę tego co jej zrobiłem. Nigdy niczego ode mnie nie chciała oprócz miłości. Nigdy niczego nie żądała, oprócz wierności. Zawsze była szczera, wierna, wyrozumiała. A ja nie potrafiłem dać jej w zamian tego, co w małżeństwie było podstawą. Kocham ją.Kocham najbardziej na świecie. A mimo to zdradziłem ja. Najgorsze jest to, że nie zrobiłem tego raz. Miałem romans.
 Aśka pojawiała się w moim życiu i znikała. Była i jej nie było. Przyzwyczaiłem się do tego. Lecz gdy miesiąc temu, stanęła w drzwiach „Energii”,nie wiem co mną kierowało. Ani za pierwszym, ani za drugim, ani za ostatnim razem. Nie wiem dlaczego to robiłem.
 Patrzę w oczy Klarze, która usilnie wypytuje mnie co się stało. Ja nie odpowiadam, chcąc hamować łzy zagryzam wargi. Zuza chodzi z miejsca na miejsce, a Michał zaraz za nią. Oliwka została u Winiarskich, od razu po powrocie z Gorzowa. Zbyszek patrzy na mnie spod byka, tak jakby wiedział co zrobiłem. Nikt o tym nie wiedział.
 Skończony sukinsyn - te słowa opisują moją osobę.
 - Panie Kurek – odwracam się powoli w stronę lekarza z ciężkim sercem. Tak naprawdę nie wiem co usłyszę i cholernie boję się tej niewiedzy. Kiwam głową dając znak, żeby zaczął mówić – Doszło do przebicia opłucnej i zapadnięcia prawego płuca. Na szczęście udało nam się opanować sytuację. Pańska żona jest właśnie wybudzana spod narkozy. - Oddycham z ulgą i kładę rękę na ramie lekarza. – Jednak to nie wszystko. Niestety nie udało nam się uratować płodu.Do poronienia doszło jeszcze przed przywiezieniem do szpitala. Przykro nam…
 Słyszę jak Zuza łapie gwałtownie powietrze, a Klara zanosi się szlochem. Drobna dłoń Zuzy ląduje na moich plecach, a ja zaczynam płakać.Łzy lecą z moich oczu, lecz tak naprawdę nie czuję nic. Boję się otworzyć drzwi do sali, w której leży Amelia. Boję się spojrzeć w jej piękne oczy i zobaczyć nienawiść do mojej osoby. A jednak to robię. Pomału naciskam na klamkę i wchodzę do środka. Blondynka leży na łóżku, a jej wzrok utkwiony jest w oknie wychodzącym na park. Wiem, że słyszała jak wchodzę, lecz na mnie nie patrzy. Serce przyśpiesza mi z każdym kolejnym krokiem. Widzę łzy na jej mlecznym policzku. Drobne piąstki zaciska na materiale, który okrywa jej kruche ciało.Maszyny pikają, dając przerażający wydźwięk ciszy panującej między nami.
 - Amelia? – chwytam jej dłoń w swoje ręce, a ta o dziwo nie wyrywa jej z mojego uścisku. Przenosi na mnie wzrok ,tak przerażająco pusty.Ból maluje się na jej zmęczonej buzi, usta są lekko rozchylone, tak jakby chciała coś powiedzieć. Lecz nie mówi nic. Patrzy na mnie, a do jej niebieskich oczu wkrada się niechęć.
 - Przepraszam kochanie. Tak bardzo cię przepraszam – łkam wtulony w jej brzuch. Zimną ręką głodzi mnie po głowie. Lecz nawet przez chwilę nie biorę tego jako dobry znak. – Tak bardzo przepraszam. Nie chciałem tego.Nie chciałem cię skrzywdzić. Nie chciałem skrzywdzić naszego dziecka, wybacz mi. Wybacz. – ujmuje jej twarz w dłonie,a na ustach składam delikatny pocałunek. Nie odpycha mnie, lecz nie oddaje także pocałunku. Odsuwam się od niej spoglądając w oczy. Lecz nie dostrzegam w nich nic, co mogłoby mi pomóc.
 - Chce rozwodu Bartek– zsuwam się z krzesła, lądując na podłodze przed szpitalnym łóżkiem. Czuję jak serce eksploduje w mojej klatce piersiowej na słowa Amelii. Zaczynam ją błagać,przepraszać, lecz widząc jej niewzruszony wyraz twarzy, mam ochotę powyrywać sobie włosy z głowy.
 -Zabiłeś nas skarbie –przejechała palcem, po linii mojej szczęki, po czym delikatnie mnie od siebie ode pchała. – Nienawidzę cię. Tak bardzo cię nienawidzę.
 Straciłem wszystko. Wszystko co od pewnego czasu nadawało sens mojemu życiu… Ponoszę kare, za swoje niemoralne postępowanie, za to, że brałem Amelię za pewniak. Sądziłem, że będzie przy mnie już zawsze, bez względy na to co zrobię. Spierdoliłem życie i sobie,i jej. 

Zbyszek:

 - Nie mogę uwierzyć w to co zrobił Bartek – obejmuje Klarę ramieniem i kiwam głową. Chyba każdy kto zna Bartka, nie uwierzy w to co się stało, w to co zrobił.
 - Mam wrażenie, że to jakiś głupi żart z ich strony –opieram głowę na jej ramieniu, wdychając ulubiony zapach jej perfum. 
 - Biedna Amelia, w jednej chwili straciła dwie ukochane osoby – obejmuje ją jeszcze mocniej, widząc, że ta cała sytuacja jest dla niej trudna. Nie mam serca by poinformować ją o czymś co niewątpliwie mogłoby ją tylko dobić. –Najgorsze jest to, że nigdy bym się tego po nim nie spodziewała. 
 - Po raz pierwszy wiedziałem go tak załamanego. Wrak człowieka – przypominam sobie płaczącego Kurka pod drzwiami sali Amelii. Przez chwile bałem się, że zrobi coś głupiego. Coś czego później będzie żałował. Ale Bartek chyba nie ma już nic do stracenia. Nie wyobrażam sobie jego bez Amelii. Nie wyobrażam sobie Amelii bez Bartka. Są do siebie tak bardzo dopasowani, idealni względem siebie. A teraz?Nie wiem czy blondynka mu wybaczy. 
 -Skopałabym mu najchętniej dupę – śmieję się lekko, słysząc oburzenie w jej głosie. 
 - Leżącego się nie kopie kochanie. A on… przejebał sobie życie jak Bąkiewicz.
 - Przecież kariera idzie mu świetnie. Zuza wciąż czyta artykuły na jego temat – patrzę na nią zaskoczony. Nie miałem pojęcia, że Zuza śledzi jego karierę we Włoszech. Pewnie dlatego, że powiedziałbym Kubiakowi. 
 - Tak, siatkówka idzie dobrym torem. Szkoda tylko, że panna uciekła mu sprzed ołtarza. 



 Każdy z was był pewnie w sytuacji, w której nie wiedziało zrobić. Musisz wybrać pomiędzy dobrem a złem. Ale jak się przyjrzeć ma do wyboru większe i mniejsze zło. I jedno i drugie może cię uszczęśliwić, ale i zniszczyć ci życie. Więc co wybrać? Piąć się po szczeblach kariery, czy zostać w tej rutynie? Zaryzykować zaprzepaszczeniem miłości, czy żyć bezpiecznie i nie wystawiać jej na próbę. Nie poradzę sobie bez Klary. Nie tym razem. 
 Oferta z Superligi wpadła tak niespodziewanie. Mogę wybrać,Bełchatów, albo Moskwa. Nie wiem co zrobię. Z jednej strony pragnę zawitać do Rosji, z drugiej wiem, że to oznaczałoby rozstanie z Klarą. Ona ma swoją ligę tu i nie mam prawa żądać od niej tego, aby wyjechała ze mną. Nie mam prawa.Jest taka szczęśliwa całą to sytuacją ze ślubem. Cieszy się że już nie długo będzie mogła ruszyć z przygotowaniami. Potrze na nią tak niespokojnie śpi w moich ramionach. Oddechem muska moją klatkę piersiową i co chwila zaciska powieki, tak jakby męczył ją koszmar. 
 I właśnie w tym momencie uświadamiam sobie, że tak naprawdę w Bełchatowie mam wszystko to co chcę. Dwadzieścia osiem lat, to dobry moment aby się ustatkować. Tu i teraz, żadna Moskwa nie jest m ido pełni szczęścia potrzebna. 
 - Nie śpisz? –słyszę lekko zaspany głos szatynki, więc podnoszę na nią wzrok. 
 - Nie mogę zasnąć.
 - Martwię się o Amelię, co jeśli sobie nie poradzi? 
 - Pomożemy jej. Jestem pewny, że wszystko się ułoży. Zaufaj mi – delikatnie muskam jej wargi. Taki mały gest, a od razu widać jak bardzo jej pomógł.
 - Ufam i kocham cię. Wiesz o tym? – kiwam głową. Wiem, że mnie kocha. Tak samo ona wie, że ja kocham ja. Lecz nie zamierzam przestać jejo tym mówić. Za każdym razem, z każdym kolejnym dnie, będzie słyszeć te słowa; Kocham Cię. Bo tak jest. Kiedyś nie wierzyłem w miłość,teraz nie wyobrażam sobie bez niej życia. To dodaje skrzydeł, pozwala żyć pełnią życia. Kochać, marzyć, śnić, wielbić. I tyko to ma znaczenie. To i, to że niedługo panna Barańska, stanie się panią Bartman. 


Michał:

 Podaję Zuzie kubek z ciepłym napojem i próbuję uśmiechnąć się pokrzepiająco. Trochę mi to nie wychodzi. Zuza się męczy. Męczy się i to potwornie. Sytuacja z Amelią przerosła ją. I choć większe kłopoty są już za nią, nadaj czeka ją konfrontacja z rzeczywistością.
 - Dopóki jest w szpitalu nie będzie tak źle – wzdycham i przytakuje kiwnięciem głowy. Tam nie będzie miała czasu na rozmyślanie. Zawsze ktoś przy niej jest. Bartek nie opuszcza szpitala choćby na krok. Pomimo niemiłej konfrontacji z ojcem Amelii, nie opuścił budynku. Pamiętam chwile gdy płakał jak małe dziecko przytulony do swojej matki. Lecz nawet to nie sprawiło, że poczułem żal w stosunku do jego osoby. To on skrzywdził Amelie, nie ona jego.Blondynka nie zasłużyła sobie na to co ją spotkało. Zawsze jest taka uczciwa, wspaniałomyślna,pomocna. Nie wiem jakim draniem trzeba być, aby zabrać jej tą dziecięcą lekkość jaką dotąd kryły jej oczy. Teraz wydają się takie puste, odosobnione.
 - Straciła swoje dziecko. Nie wiem co bym zrobiła gdybym straciła Oliwkę – tulę do siebie Zuzę ścierając łzy z jej mlecznych policzków.
 - Pomożemy jej. Postaramy się aby znów było dobrze – wiem jak pusto brzmią te słowa. Bo to tylko słowa. Przez nie, nie pomogę Zuzie,Amelii a nawet samemu sobie. To tylko puste słowa.
 - Wiem że jej pomożemy. A kto pomoże Bartkowi? - wiedziałem, że blondynka martwi się też o niego. Każdy z nas się o niego martwi. Lecz nie każdy mu współczuje.
 - Też my. Przyjaciele są po to aby pomagać sobie wzajemnie.Nie ważne co zrobił, jest naszym przyjacielem, pomożemy i mu przez to przejść.


 Zuza usnęła niedługo po powrocie ze szpitala. Trochę podłamana nie miała siły na nic. Oliwka wstała niedługo po zaśnięciu blondynki,dlatego zamykając pokój gościnny, przeniosłem zabawki małej do jej pokoju.Zawsze bawimy się w salonie, lecz tym razem jej mama potrzebuje wypoczynku.Brązowe oczy Oliwki patrzą na mnie, tak jakby rozumiała wszystko to co dzieje się wokół niej. Lecz nie rozumie. Nie ma pojęcia, co przeżywa jej ulubiona ciocia. Nie wie, że jej wujek stracił swoją rodzinę przez własna głupotę. Nie wiem, że Klara i Zbyszek planują ślub. Nie rozumie, że jej mama śpi, odsypiają zerwane noce, kiedy starała się ją uspokoić po nocnych koszmarach i usilnie próbuje dostać się do niej. Nie wie, że nie jestem jej prawdziwym ojcem i wciąż nazywa mnie tatą.
 Zostawiam ją na chwile w pokoju zwabiony pukaniem w drzwi.Przez chwile mam ochotę wrócić powrotem i udać że nikogo nie ma w mieszkaniu.Lecz otwieram drzwi nie zaglądając w wizjer, bo nie znajduję takiej potrzeby. Iw tym momencie żałuję, że nie wróciłem do Oliwki. Nie odrywam wzroku od przybysza, nie odzywam się, nie wpuszczam go do środka. Czekam na jego ruch. A kiedy Oliwia podbiega do mnie i uczepia się mojej nogi, krzycząc przy tym jej ulubione ostatnio słowo, wcale nie czuje ulgi. Widzę jak patrzy na nią i wiem,że w głębi czuje to uczucie. Patrzy jej w oczy i poznaje swoje. A ja mam nadzieje, że ktoś zaraz przerwie tę katorgę.
- Cześć Michał, co masz taką minę jakbyś ducha zobaczył – jego głos się nie zmienił, wciąż kipie żartem i pozytywnym humorem.
 - Siema Bąku. Wchodź do środka, nie będziemy tak stać w drzwiach – wymuszam uśmiech i udaje radość na widok Bąkiewicza. Tak naprawdę mam ochotę zamknąć mu drzwi przed nosem.

Witam Was ;* Na początku zacznę od tego, że wielu z Was zauważyło, że posty które publikuje były na starym blogu. Wiem... po prostu chciałam żeby ten blog zaczął się od początku i nie był wyrwany z kontekstu.  Dlatego zaczęłam tak a nie inaczej. Pierwszą część można przeczytać wchodząc w zakładkę Part I
Następna sprawa, chciałabym prosić o cierpliwość. Jestem tak jakby nowa na Blog spocie i jeszcze nie wiem jak mam się tu odnaleźć. Potrzebuję trochę czasu. 
Chcę jeszcze prosić Was o pozostawienie namiaru na Wasze blogi. Z chęcią przeczytam ;)
Nowy rozdział planuje dodać za dwa tygodnie. Jeśli się spóźnię wybaczcie, ale najprawdopodobniej będę zajęta maturą. 
I w końcu ostatnia rzecz: Zostałam nominowana do Liebster Award  przez Agę Ł. Bardzo dziękuje za to ;*
Tylko nie za bardzo wiem na czym to polega u nie miałam czasu aby się w to wdrążyć. Na daniach obiecuję się z tym ogarnąć, odpowiem na pytania i nominuję do tego inne blogi. 
Mam nadzieję, że to żaden problem ;)
Pozdrawiam Was i ściskam 
Rain. 

5 komentarzy:

  1. Ja z miłą chęcią czytam te notki z onetu, więc mi to nie przeszkadza :) Adresy moich blogów znajdziesz w moim profilu. My Last Dance już czytałaś ;) Pozdrawiam i życzę powodzenia na maturze! :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Kurde , jakoś nie wiem co napisać , bo zabrakło mi słów...
    To jest cholernie bardzo dobre :)
    Pozdrawiam :)

    nieuchwytna-perwersja.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. oj Bartku coś Ty najlepszego zrobił:/ Amelia Ci nigdy tego nie wybaczy. Spierniczyłeś sprawę bez dwóch zdań. Miałbyś rodzinę a tak nie masz nic...

    pozdrawiam
    http://www.niedostepni-dla-siebie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Na miejscu Amelii postąpiłabym tak samo. Sorry, ale dla mnie ktoś, kto już raz zdradził, z pewnością zrobi to drugi raz. Bo taka osoba już nie ma skrupułów, nie zna jakichkolwiek zahamowań. Kurek zasłużył sobie na to. Może i będzie cierpiał, ale niech przynajmniej wie, że źle zrobił, niech ma świadomość popełnionego błędu.
    Jak miło czyta się o Zbyszku, który się ustatkował. :) Widać, że jego przyszła żona jest dla niego wszystkim, miło, że patrzy na ich przyszłość przez pryzmat i jej, i siebie. Naprawdę fajnie wykreowałaś jego postać w tym opowiadaniu. :)
    Liczę też na więcej wyjaśnień w wątku Michała i Zuzy, bo jest naprawdę tajemniczo. I jeszcze Bąku na dokładkę, cholera, będzie ciekawie.
    Jeśli chcesz poczytać coś mojego, to wejdź w mój profil, tam znajdziesz adresy do blogów. pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Co prawda ciężko komentować mi ponownie zachowanie Bartka,ale jestem przekonana o tym, że gdyby to On wiedział,co się później wydarzy, nie popełniłby drugi raz tego samego błędu. Wiem, że będzie walczył o swoje małżeństwo, i liczę, że wzniesie się nie raz na wyżyny, by udowodnić swojej ukochanej,jak bardzo ją kocha, i żałuje tego,co zrobił. Mam też trochę takie wrażenie, że w Twoim opowiadaniu zamienił się rolami z Bartmanem,który jest bardzo poukładany,a co najważniejsze,wie,czego chce w życiu. Bez wątpienia jest to Klara. Szczęściara z niej... No,i mój ulubiony siatkarz,czyli Bąkiewicz. Nie wiem,co wydarzy się w życiu Zuzy, jak na razie jest więcej zagadek,niż wyjaśnionych spraw,ale nie uwierzę w to, że nic już nie czuje do Michała. Przecież mają razem dziecko. Ono będzie ich łączyć do końca życia...
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń